Zacznijmy od tego, że nie ma lepszego czasu na czytanie książek jak wakacje. Można czytać to, co się chce; można nadrobić zaległości; można narobić sobie zaległości (w innych dziedzinach) i można poznawać, chłonąć, słuchać i wymieniać. Wakacyjne lektury są czytane nieśpiesznie, celebrowane – szczególnie w niepogodę, którą – przyznam – w wakacje uwielbiam!
Oto co z nowości warto zabrać na wakacje niezależnie od pogody:
„Anatomia natury. Ciekawostki ze świata przyrody”, Julia Rothman z pomocą Johna Niekrasza, Wydawnictwo Entliczek, Warszawa 2018.
Arcyciekawy przewodnik po świecie przyrody. Narysowany i napisany ze swadą, dowcipem, polotem i ogromną kompetencją pedagogiczną. Dlaczego tak uważam? Otóż, mówienie o niełatwych sprawach jak: obroty Ziemi wokół własnej osi, jej warstwy, minerały, skały, skamieniałości, formy ukształtowania terenu i krajobrazy; dalej: o wszystkich warstwach atmosfery, sposobach przewidywania pogody, deszczach, burzach, tęczach, Słońcu, Księżycu i gwiazdozbiorach; o budowie kwiatu, motyla, pszczoły, mrówki i drzewa; cyklu krążenia krętków z rodzaju Borrelia, a także rodzajach nie tylko ptaków, ale i ich piór, jaj i zachowań w taki sposób, jaki udało się autorce to najwyższa sztuka. Może udało się dlatego, że Rothman jest tak naprawdę ilustratorką i tworzenie tej książki było dla Niej przygodą, nauką i doświadczaniem. Doświadczaniem natury z perspektywy osoby mieszkającej w mieście. I co ważne – format tej książki też jest wakacyjny. W sam raz na wakacyjne eksplorowanie przyrody.
„Psierociniec”, Agata Widzowska, ilustracje: Małgorzata Pietralik, Wydawnictwo Wilga, Warszawa 2018.
Nie piszę o tej książce tylko dlatego, że w wakacje ludzie wyrzucają swoje psy. Choć pomyślałam o tym, kompletując wakacyjne lektury. „Psierociniec” to przede wszystkim spora dawka fantastycznej literatury. Bo oto poznajemy Remika – ni to kundelka, ni to jamnika, o rudej sierści i bursztynowych oczach. Remik gubi się pewnego dnia, bo jakiś zapach ciągnie go za nos dziesięć kilometrów. Wałęsa po polach, lasach i chodnikach, sypia byle gdzie i niewiele je. Aż trafia do psiego sierocińca, czyli tytułowego Psierocińca. Poznaje tam wspaniałe psiaki, które stają się bohaterami jego… wierszy. Tak, Remik jest psim poetą! Jego wiersze często bywają prorocze i trochę przez to zaczarowane. Przeczytajcie koniecznie, czy znalazł się ktoś, kto wyleczył nie tylko rany na grzbiecie tego wspaniałego psiaka. I pamiętajcie, lektura taka jak ta bardzo uwrażliwi wasze dzieci na krzywdę wyrzucanych zwierząt. A przecież w okresie wakacyjnym jest to niestety nagminne… W serii „Psierociniec”ukazała się jeszcze druga część, czyli: „Psierociniec. W poszukiwaniu straconego węchu”.
Nie jest tajemnicą, że od dłuższego czasu jestem wielką fanką gier, które wydaje Wydawnictwo Edgard. Dla maluchów i maluszków, dla starszaków, młodzieńców i całych rodzin. Nie inaczej jest tym razem! Kapitan Nauka oczarował mnie świetnymi grami rodzinnymi, które na pewno zabierzemy na wakacje. Oto: „Gra edukacyjna. POLSKA”, „Zwierzaki Bystrzaki” i „Gra edukacyjne. Zegar”. Wszystkie trzy są godne polecenia, bo pomagają przez zabawę poznać polską historię, geografię i przyrodę; potrenować spostrzegawczość, pamięć i refleks, a także nauczyć się, bądź utrwalić wiedzę dotyczącą pomiaru czasu. Zwracam uwagę na jakość wykonania, atrakcyjną szatę graficzną i przejrzyste zasady. I choć gra „Zegar” absolutnie mnie rozczuliła i skradła moje serce – do tego stopnia, że już nie mogę się wprost doczekać, aż będę w nią grała z moją młodszą córeczką, to na wakacje polecam „Polskę”. Ta gra, we wszystkich swoich wariantach ukazuje różnorodność i piękno polskich miast, regionów, tradycji, zwyczajów i atrakcji. Ale to też fascynujący wyścig. W jednym z wariantów gracze pędzą przez kraj, a to odpowiadając na pytania, a to wskazując charakterystyczne obiekty. Wygrywa ten, kto pierwszy przemierzy Polskę wzdłuż i wszerz! Przyznam, że o ile obiekty kojarzyły mi się bez problemu, tak już nie wszystkie pytania były oczywiste. Mogę się przyznać czego nie wiedziałam, a co mi tam… Na przykład: gdzie w naszym kraju jest kopalnia kredy piszącej; gdzie w Polsce rosną najsłodsze truskawki; ile metrów ma najdłuższy polski most, albo ile schodów liczy najwyższa polska latarnia w Świnoujściu. Całkiem zdziwiło mnie też w jakim filmie pokazano Wodospad Kamieńczyka i co w Łodzi nazywają dziadem kapuścianym. No, w każdym razie teraz już wiem i Państwu też radzę się podszkolić!
„Wielka Księga Morskich Zwierząt” Yuval Zommer, Wydawnictwo Wilga, Warszawa 2018.
Nie tak dawno zachwycałam się „Wielką Księgą Ssaków”, a tu już kolejna część serii. Serii, która oczarowała tak dzieci, jak i rodziców. W tej książce znajdziecie wszystko, co należy wiedzieć o mieszkańcach mórz i oceanów; o rybach, skorupiakach, gadach i morskich ssakach. Ale rzetelna wiedza i zabawne, ale realne ilustracje to dopiero połowa sukcesu tej publikacji. Resztę bowiem stanowią ciekawostki, m.in.: jak poruszają się morskie zwierzęta; jak w wodzie oddychają; do jakiej prędkości musi rozpędzić się latająca ryba, by uniosła się w powietrze; czy meduza ma mózg; co to jest kryl i czy jego ławicę widać z kosmosu; czy lira to instrument muzyczny czy może ryba; która z ryb jest najszybszą ryba na świecie i ile może ważyć dorosły tuńczyk. Na końcu jeszcze garść ciekawostek ekologicznych o tym, jakie piekło gotujemy morskim zwierzętom plastikowymi odpadami, które lądują w morzach i oceanach. Myślę, że dla wszystkich, którzy się pakują nad morze jest to obowiązkowe wyposażenie walizki!
„Ja, Jonasz i cała reszta”, Anti Saar z ilustracjami Alvara Jaaksona, Wydawnictwo Widnokrąg, Piaseczno 2018. Nic dziwnego, że ta książka została nagrodzona w Estonii nagrodą dla najlepszej książki dla dzieci „Rodzynek Roku”. W Polsce też mogłaby śmiało ubiegać się o taką nagrodę, i to nawet podwójnie. Z jednej strony to rzeczywiście doskonała propozycja, ale z drugiej to książka estońska, a akurat estońska literatura dla dzieci nie jest u nas specjalnie znana. Zatem mamy przynajmniej dwa powody, by do niej sięgnąć.
Mnie osobiście zachęciła jeszcze pomarańczowa okładka, nieco komiksowe ilustracje i kody QR, dzięki którym poznałam Estonię. A wszystko zaczyna się od Tobiasza. To on opowiada nam o sobie, swoich rodzicach, młodszym bracie i Tatru, czyli mieście w którym wszyscy mieszkają. I jest to historia zupełnie zwyczajna, ale opowiedziana z takim dowcipem, dystansem i oddaniem, że od pierwszego – a nawet zerowego! – rozdziału sympatyzujemy z rodziną Tobiasza. Zarówno perypetie dzieciaków, jak i przygody rodziców są tak bliskie mojej rodzinie, że czytałam to z córką zaśmiewając się do rozpuku. Historia o rocznicy ślubu czy akcja z kluczami – jak to stwierdziła Bogna – wprost skopiowana! Bardzo gorąco polecam – ja czytam już drugi raz.
„Sznurówka, ptak i ja” Ellen Karlsson z ilustracjami Evy Lindström, Wydawnictwo Zakamarki, Warszawa 2018. Odkąd poznałam Danię marzę, by spędzić kiedyś wakacje też w Szwecji. I choć w tym roku mi się to nie uda, to z Selmą zadomowiłam się na chwilę na szwedzkiej wyspie i bardzo mi było w jej towarzystwie miło. Zresztą są wakacje, więc wszystko tu się w sumie zgadza! Oto wspomniana Selma. Dziewczynka spędza wakacje u dziadków. Po wakacjach idzie do nowej klasy, bo w tej starej nie miała przyjaciół. Selma w ogóle nie ma przyjaciół, ale za to ma tajemnicę. Nikomu jej nie zdradziła. Nikomu nie powiedziała, że ma w sobie ptaka, który ją czasem dziobie prosto w serce. Czasem jej dogaduje, dokucza i mówi nieprzyjemne rzeczy, że na przykład jest dziecinna i dlatego nie ma przyjaciół. Na szczęście w te wakacje wszystko się zmieni. Piękna to opowieść: o potrzebie akceptacji, o przyjaźni, o dziecięcym, wspaniałym kontakcie z naturą ( w tym też o przeżywaniu śmierci własnych zwierząt) i relacjach międzyludzkich – na przykład z dziadkami:) Książkę czyta się jednym tchem. Całe szczęście, że wydawnictwo zapowiedziało kolejne dwie części. Dla mnie to książka początku tego lata. Kto wie, może nic jej nie przebije!
Z życzeniami pięknych, bezpiecznych i zaczytanych wakacji,
Kalina Cyz