Jeśli jeszcze nie macie pomysłu, co kupić w prezencie na Dzień Dziecka, to pozwólcie, że coś podpowiem. Oczywiście zawsze można wybrać super klocki, mega auto, boskie lalki, szałowe ciuchy, ale… Co książka to książka! Można opatrzeć ją wyjątkową dedykacją (zostaje na całe życie), można ją czytać razem (nigdy już tego nie zapomnicie), można do niej wracać w trudnych chwilach lub chwilach wesołych (czym skorupka za młodu nasiąknie…).
Zacznę od książek dobrze znanych autorów i dalszych losów ulubionych bohaterów. Oto moja lista fantastycznych książek, które jak nic innego nadają się na wyjątkowy prezent.
- Basia Zofii Staneckiej to dziewczynka, którą znamy od początków przedszkola i której chyba przedstawiać specjalnie nie trzeba. Teraz – w nowej serii: Basia i przyjaciele – poznajemy Basię, jej rodzeństwo i przyjaciół z nieco innej strony. Całkiem poważne już problemy, emocjonalne zagwostki i dylematy adresowane są do nieco starszego czytelnika.
Najnowsza „Anielka” (Literacki Egmont, Warszawa 2016) to książeczka, która zarówno dzieciom, jak i dorosłym pokazuje, jak na dziecko wpływa codzienna nieobecność jednego z rodziców. Nie jest to nieobecność będąca konsekwencją rozstania, ale pracy zawodowej. Niemniej jednak… To również opowiadanie o pięknej, dojrzewającej w czasie przyjaźni między dziewczynkami. Basia bywa lekturą pomocną – pomaga radzić sobie z problemami, które dotykają nas wszystkich. Od zazdrości o nowe rodzeństwo, bałaganiarstwo, lęk przed dentystą, zamiłowanie do słodyczy, problemy adaptacyjne i miliony innych, z których składa się codzienność. Niecodzienna lektura, która może być początkiem fantastycznej przyjaźni. Seria liczy już sobie ponad 27 części, plus audiobooki, zbiory opowiadań i kartonowe książeczki o Basi i Franku (dla najmłodszych) i jeszcze gra planszowa. Jest w czym wybierać!
- Pięknym prezentem może być też arcyzabawna, duża, obrazkowa książka „Szczęka Alfreda”, tekst i ilustracje: Jon i Tucker Nichols (Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2016). Oto pewnego pięknego jesiennego dnia niejaki Alfred Bębenek orientuje się, że zgubił swoją sztuczną szczękę. Wywiesza ogłoszenie na najbliższym budynku pocztowym i wszczyna poszukiwania. Przeszukać musi cały swój dobytek, wszystkie rzeczy – a ma ich… oj, kartek autorowi nie starczyło, bo dodać musiał strony-rozkładanki i jeszcze zarysował ogromną okładkę. Słowem – Alfred to klasyczny, patologiczny zbieracz! Ale książka to fantastyczna przygoda w doszukiwaniu się porządku w bałaganie i logiki w chaosie. Nie ma bowiem sytuacji bez wyjścia, a Alfred nie ma bynajmniej rzeczy niepotrzebnych – bo przecież tylko te najpotrzebniejsze zabiera na weekendowy rejs kontenerowcem. Prezent dla bałaganiarzy i porządnickich! Zabawa dla całej rodziny (dla dziadków z sztucznymi szczękami też!)
- A teraz o książce, w której również dużo jest ilustracji, czasem więcej niż tekstu, czasem to mix niczym z dobrego komiksu, a mowa o drugiej części bestselleru „13-pietrowy domek na drzewie” duetu Andy Griffiths i Terry Denton (Nasza Księgarnia, 2015). Teraz, na specjalne zaproszenie mieszkańców, włazimy do „26-piętrowego domku na drzewie” (Nasza Księgarnia 2016). Bohaterowie książki – czyli mieszkańcy owego domku, który rozbudowali m.in. o tor wyścigowy do jazdy na deskorolkach, arenę do walk w błocie, komorę antygrawitacyjną i inne takie, co to trudno mieści się głowie – to imiennicy autorów: dwaj chłopcy, którzy zajmują się pisaniem książek. Oczywiście z poprzedniej wersji domku został basen i oczko wodne dla rekinów, podziemne laboratorium, kręgielnia czy fontanna z oranżadą, no i pan Nochal – upiorny wydawca. Fabularnie śledzimy okoliczności powstawania kolejnej książki chłopców, ich migania się od restrykcyjnych planów wydawniczych i snucia planów remontowych – bo oto Terry zaplanował rozbudowę domku o kolejne 13 pięter! To lekka, pełna absurdalnego humoru i totalnie wywrotowa opowieść. Może być cudownym prezentem dla dzieci, które mają z czytaniem trochę na bakier – bo narracja jest tak skonstruowana, że to się samo czyta, a jak dodać jeszcze wizję lodów w ponad 80 smakach – mamma mia!!! Jestem pewna, że następny tom serii (tym razem „39-pietrowy domek na drzewie”, który również jest już do nabycia w księgarniach) będzie kolejną mega-zabawną, odjechaną lekturą, po którą dzieci chętnie sięgną.
- Dla fanów Martina Widmarka – autora niebywale poczytnej serii „Biuro detektywistyczne Lassego i Mai” – Wydawnictwo Mamania przygotowało nie lada gratkę! Kolejne dwie pozycje, które idealnie nadają się na prezenty. Oto Nelly Rapp, upiorna agentka nr 10 – ciekawska i rezolutna dziewczynka oraz jej pies Londyn. Duży druk, zabawne, choć czarno-białe ilustracje i te nieco mroczne, świecące napisy na okładkach – w sam raz dla wyrobionych na przygodach Lassego i Mai, czytelników! Pierwsza część, „Nelly Rapp i Upiorna Akademia” (Wydawnictwo Mamania, Warszawa 2016) to początek całej przygody. Tu poznajemy Nelly, jej ekscentrycznego wujka oraz codzienne zwyczaje wampirów. W części drugiej zaś – „Nelly Rapp i frankensteiniak” – agentka Nelly dostaje swoje pierwsze zdanie, a czytelnik dostaje sporą dawkę emocji, bo dzięki Nelly poznaje Frankensteiniaki – stwory niemające połączeń między sercem a mózgiem. Jaki z tym wszystkim związek ma masaż stóp? Wcale nie takie straszne, ale za to strasznie wciągające!
- Młodszym dzieciom polecam sprezentować cudowną, obrazkową książeczkę o parze przyjaciół – mrówkojadzie i orzesznicy (są Oni również bohaterami dłuższych opowiadań: „Dziwne zwierzęta”, „Inna podróż” i „Sens życia” – może ich już znacie?). Mowa o książce „Sam w domu” Lotty Olsson z ilustracjami Marii Nilsson Thore (Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2016). Para we wszystkim różniących się przyjaciół, mieszkających w głębi lasu, tym razem przeżywa przygody kulinarne. Orzesznica wybiera się na kurs zatytułowany Zdrowe słodycze, a Mrówkojad… hm, jakby to powiedzieć, odkrywa wszystkie atuty cebuli. Zabawna, mądra książeczka o dorastaniu do przyjaźni, o zazdrości, lojalności i mądrości.
- I jeszcze na koniec książka, która jest moim prezentowym faworytem: „Gdzie jest moja siostra?” Svena Nordqvista (Wydawnictwo EneDueRabe, Gdańsk 2014, wydanie drugie). Nie jest to może nowość na rynku wydawniczym, ale nie szkodzi, bo to książka magiczna. Oto mały braciszek szuka swojej siostry. Nie wie, gdzie mogła się podziać, więc musi przypomnieć sobie, jakie miejsca Ona lubi, co zazwyczaj robi, jak myśli. Szukanie jej śladów to szukanie jej obecności w pamięci. To wspomnienia, ale i zmyślenia; prawda, albo li tylko o niej nieprawdziwe wyobrażenia. I to, co w tej książce najpiękniejsze – tekstu jest mało, maleńko. Cała reszta to ilustracje. Strona po stronie. Dziecko wcale nie musi umieć czytać, by z tej książki wyczytać wszystko! O tym, w jakich okolicznościach i gdzie brat odnajdzie siostrę, pozwólcie przekonać się swoim dzieciom. Pozwólcie im też poznać kreskę tego szwedzkiego autora, który tylko w tej jednej książce postanowił stworzyć ilustracje przed tekstem. Absolutny must have!
Ps. Ale jeśli kupiliście już, Państwo te wypasione klocki, ekstra ciuchy, nowe gry i auta, to może namówię Was na kilka nowych książek do wakacyjnego plecaka? Wakacje tuż tuż, moje kolejne recenzje też. Pięknego Dnia Dziecka!