Helusia jak była mała, nazywała świnkę „świnta”. Nie mówiła dużo, ale perfekcyjnie opanowała słowa „meduuuusa”, „osmionica”, „yafa” i „sooooń”. Prócz wymienionych były w repertuarze Heli i „selce”, i „sonce”, i „ciastecto”, i „hopa hopa hopa”, ale „świnta” była na samiutkim początku. A raczej NA POCZĄTKU BYŁA ŚWINTA… Kiedy kilka lat później uległam podszeptowi szatana i kupiłam cholerny...