Arteterapia nie jest dyscypliną nową. Nie jest też chwilową modą. Już starożytni Grecy wierzyli, że w sztuce można znaleźć ukojenie, wyciszenie lub też przeciwnie: katharsis i siłę. Termin arteterapia jest jednak bardziej złożony. Z jednej strony oznacza wszelkie aktywności kulturalne, które wykorzystywane są ogólnie rzecz biorąc terapeutycznie; z drugiej to konkretne działania sztuk plastycznych i wizualnych – malowanie, szkicowanie, rysowanie – które podejmuje się w celach leczniczych, relaksacyjnych lub/i aktywizujących. Takich poddyscyplin arteterapeutycznych jest całkiem sporo – by wspomnieć choćby muzykoterapię (terapię muzyką), choreoterapię (terapię tańcem), biblioterapię (terapię czytelniczą z wyróżnieniem nieocenionej dla dzieci bajkoterapii), filmoterapię (terapię przez udział w seansie filmowym) czy teatroterapię (terapię przez aktywności teatralne – zarówno oglądanie, jak i udział w spektaklach teatralnych). I tak jak szeroki jest sposób działania, to równie szeroka jest lista beneficjentów arteterapii. Od narodzin bowiem – od kołysanek nuconych maleńkim dzieciom (muzykoterapia!), po ostatnie chwile świadomego życia – aktywności artystyczne towarzyszą człowiekowi i pomagają mu utrzymywać równowagę psychofizyczną. Nie ma chyba takiej jednostki chorobowej, w leczeniu której arteterapia nie byłaby wsparciem – przecież nawet banalne wyrwanie zęba przy dźwiękach relaksacyjnej muzyki jest łatwiejsze do zniesienia, niż ten sam zabieg w przerażającej ciszy.
I choć arteterapia jest absolutnie dla każdego, to nie ma chyba tak wspaniałego pacjenta jak dziecko. Dziecko jest otwarte na sztukę, bo jest otwarte na wszystko – na muzykę, na granie, śpiewanie, na taniec, na malowanie, rzeźbienie, czytanie, słuchanie i oglądanie. Twórczość jest wpisana w naturę dziecka. Dziecko jest ciekawe wszystkiego, wszystkiego jest gotowe spróbować. Dziecko jest twórcą, dlatego tak łatwo pomagać mu sztuką. Zachęcanie dziecka do aktywności artystycznych powinno być obowiązkiem tak nauczycieli, jak i rodziców. Sztuka może być wsparciem w harmonijnym rozwoju, ale może też działać terapeutycznie przy najmniejszych nawet zaburzeniach, lękach i problemach adaptacyjnych.
Na zachętę polecam dwie bardzo ciekawe propozycje gdańskiego wydawnictwa Harmonia, które specjalizuje się w literaturze pedagogicznej i terapeutycznej.
Pierwsza z nich to „Rozwojowa kreska” Ewy Baranowskiej-Jojko (Wydawnictwo Harmonia, Gdańsk 2012). Są to ćwiczenia plastyczne z elementami arteterapii dla dzieci w wieku przedszkolnym i szkolnym. Przykładowe scenariusze podzielone zostały na cztery grupy: dzieci odkrywają siebie; siebie w rodzinie; siebie z innymi i swoje miejsce na ziemi. Proste do przeprowadzenia zajęcia mają na celu wspomaganie rozwoju ogólnego, ale przede wszystkim emocjonalnego nawet całkiem małych dzieci. Wystarczy kartka, kredki, flamastry, klej, nożyczki i kolorowe papiery. Dzięki „Rozwojowej kresce” nam, rodzicom, niestraszny będzie nawet najdłuższy deszczowy weekend!
Drugą, jeszcze ciekawszą propozycją, jest książka pt. „Rozwojowe wzgórze. Program rozwoju osobistego dla dzieci z elementami arteterapii” Ewy Baranowskiej-Jojko i Aleksandry Wiechuły (Wydawnictwo Harmonia, Gdańsk 2015). Książka przedstawia autorski program dedykowany dzieciom w wieku 4-12 lat, mający na celu „przygotowanie do samodzielnego i odpowiedzialnego życia w duchu wartości oraz z poszanowaniem ich godności osobistej”. Ekspresja twórcza, tworzenie, ale też rozmowa – to część programu, w którym dziecko może znaleźć pomocną dłoń, gdy nie radzi sobie ze swoimi emocjami; gdy jest nieśmiałe lub nadpobudliwe; gdy jest wyjątkowo zdolne lub gdy dopiero musi swój potencjał odkryć. Na program złożyło się osiemnaście warsztatów, których scenariusze poznajemy w książce w układzie: Jestem; Potrafię; Mam; Moje emocje; Moje wartości; Moje marzenia i Zróbmy coś razem. Scenariusze przygotowane są bardzo rzetelnie – ze wskazówkami dla prowadzących, z miejscem na notatki i atrakcyjnymi kartami pracy.
Te książki to pozycje obowiązkowe dla nauczycieli, wychowawców świetlic szkolnych i środowiskowych, animatorów, terapeutów zajęciowych, psychologów i pedagogów szkolnych. Uważam też, że świetnie sprawdzą się w bezpiecznej przestrzeni domowej i to nie tylko dla dzieci.
Profesor Wita Szulc – pionierka w propagowaniu arteterapii w Polsce – niemal w każdej ze swych publikacji mówi nam o sensowności terapii poprzez sztukę i zachęca do aktywnej postawy wobec własnego zdrowia. A my mając nawet tylko odrobinę wiedzy z tego zakresu, pomocną – jak ta wyżej wymieniona – literaturę, możemy śmiało wykorzystywać arteterapię – i wybraną jej dyscyplinę – by wspierać rozwój własny, jak też rozwój naszych dzieci. By sztuka towarzyszyła nam w życiu na co dzień, nie tylko od święta. I była „lekiem na całe zło”.