Przysięgam na wszystko, co kocham, i co kochają Helena z Mileną: na kąpiele w miejskich fontannach, frytki belgijskie, Czeburaszkę (innymi słowy Kiwaczka – przyp. red.), lizaki na słodzie jęczmiennym, karuzelę Wilkonia, lody czekoladowe Grycana i miso, a także słońce, gwiazdy i księżyc, na nocne przejażdżki na plac zabaw w piżamkach, na wyprawy w nieznane i na kabanosy ekologiczne z Bułki z Szynką przy Ludnej, że w 2014 wraz z pchłami – Mileną i Heleną:
1] Będę starać się cieszyć z rzeczy najmniejszych, a nie czekać z niecierpliwością tylko na te DUŻE. Czyli szukać szczęścia w teraźniejszości, zachwycać się sikorką pożerającą ze smakiem zawieszoną na drzewie słoninę, płatkami śniegu opadającymi powoli na włosy i kołnierz w kożuchu, lśniącą od deszczu pajęczyną, zapachem leśnego runa, w którym wyczuwa się i grzyby, i obumierające korzenie potężnych drzew, i futro lisa, który na chwilę przysnął na mięciuteńkim mchu.
2] Będę chodzić wcześniej spać po to, by wreszcie nie spóźniać się do przedszkola i nie chcieć sobie strzelić w łeb z niewyspania codziennie po obudzeniu. Szybsze chodzenie spać dałoby mi także możliwość dłuższego kochania się wieczorem z tatą Świnką, a tak to padamy razem ze zmęczenia.
3] Wy… na śmieci wszystkie Teletubisie, bo już dłużej nie wytrzymam konfrontacji z tymi czterema debilami. Za jakie grzechy dane mi było zostać matką w epoce inwazji tych popaprańców?
4] Nie puszczę Dziewczynek do szkoły tak, jak ustawa przewiduje, czyli w ich przypadku we wrześniu tego roku, a najwcześniej za rok, jeśli w ogóle! Pewności nie mam, że mi nie odbije do tego stopnia (wiem z doświadczenia, że system polskiego szkolnictwa potrafi doprowadzić do szaleństwa nawet najbardziej wyważone rodzicielskie jednostki), że zgarnę Helenę z Mileną pod pachę i fruuu do Hiszpanii albo Niemiec, albo w kosmos na przykład! Tam spotkamy Miss Piggy, Alfa i Obi-Wan Kenobiego. Usiądziemy sobie z nimi na księżycowym kraterze i będziemy żreć kosmiczne czereśnie i pluć na Ziemię pestkami. A to w tego lekarza, co źle zdiagnozował, a to w pigułę, co za mocno się wkłuła w żyłę, jak krew do badań na boreliozę pobierała. I we wszystkich mądralińskich, co to myślą, że jak dzieci lekarzom pokażą, to oni natychmiast te dzieci wyleczą, z niepełnosprawności czarodziejską różdżką w Einsteina przemienią. W policjantów byśmy też dużo postrzelały – za pychę, za zboczenie ogólnonarodowe, za afery w komisariatach, w których kobiety gwałcą. Postrzelałybyśmy też w oszołomów, co plują na homoseksualistów, bo w sumie najbliższe mi osoby to właśnie geje. Aha, i w przeciwników gender też!
5] Zaoszczędzę trochę grosza na jakąś piękną, daleką wyprawę z Dziewczynkami i tatą Świnką – może na Bali? Na razie niestety nie wiem z czego, ale pewnie to się wkrótce jakoś zmieni, bo przecież jak ktoś bardzo czegoś pragnie, to się wszystko wydarza, trzeba tylko wrzucić w świat myśl-marzenie. A może nawet nie czekać, a udawać, że to już jest. Że się już ma ten milion na koncie. Tak, tak, to chyba jest najlepsza strategia. Zaraz wejdę na konto, popatrzę sobie na to, czego nie ma, tak jakby było, i zaczaruję. Wszak to tylko matrix i wszystko się może zdarzyć. Tyle razy wcześniej już mi się tak udało, ale z milionem nie próbowałam.
Oprócz tego postaram się żyć pełnią życia i taki przekaz dać moim siedmioletnim córkom. Niech pożerają wschody i zachody słońca, niech chapią ile wlezie radości ze wszystkich pór roku, z tego, że wiosną biegamy po łąkach, latem kąpiemy się w strumieniach, rzeczkach i miejskich fontannach, jesienią taplamy się w błotku, a zimą zjeżdżamy na sankach. Nie ma nic bardziej ekstra od tego, że dane nam jest codziennie na nowo doświadczać świat. Od narodzin Dziewczynek zadaję Im to samo pytanie: „Milenko, Helusiu, do kogo należy świat?”, a ponieważ jeszcze nie mówią, odpowiadam za nie: „Do Was!!! Do Helusi i do Milenki! I do Mamy, oczywiście!”.
I tego będziemy się trzymać!