W dzisiejszych czasach, kiedy reklama jest wszechobecna, trudno odróżnić, co jest tylko reklamowym chwytem i modą na coś, a co rzeczywistą potrzebą i wartościową sprawą. Rodzice słyszą z każdej strony o wciąż nowych metodach, zajęciach i atrakcjach dla ich dzieci. Wydaje się czasem, że jeśli nie skorzystają z tej oferty i odpowiednio wcześnie nie poślą swego maleństwa na zajęcia z języka obcego lub robotyki, to zmarnują potencjał i odbiorą dziecku szansę na sukces. Można zwariować…
Co i jak wybrać?
Ja postawiłam na muzykę, tak wyszło. Mimo iż jestem muzykiem, to naprawdę tego nie planowałam. Chodziłam z moją córeczką na fitness dla mam z dziećmi i tam właśnie znajoma poleciła mi zajęcia umuzykalniające, prowadzone metodą E.E.Gordona. Pamiętam moje zdziwienie na początku, że można uczyć muzyki takie maluszki, ale postanowiłam spróbować. No i tak się zaczęła moja przygoda z panem Gordonem, która trwa aż do dziś, bo sama teraz pracuję w ten sposób z maluszkami i kobietami w ciąży.
„Muzyka jest dla ludzi czymś jedynym w swoim rodzaju, podobnie jak inne sztuki. Stanowi podstawę ludzkiego rozwoju i egzystencji. Dzięki muzyce dzieci zyskują wgląd w siebie, w innych i w życie jako takie. A co najważniejsze, stają się bardziej zdolne do rozwijania wyobraźni i niezmierzonej kreatywności”. Tak twierdził wybitny muzyk, pedagog Edwin Elias Gordon. Uważał on również, że muzyki powinno się uczyć dla samej muzyki, nie dla korzyści z niej płynących, ale my rodzice lubimy wiedzieć, że to, w co inwestujemy czas i pieniądze, przynosi naszym dzieciom korzyści dodatkowe.
Otóż umuzykalnianie od małego, od urodzenia, a nawet kiedy jeszcze się dziecko nie urodziło, oprócz oczywistych korzyści związanych tylko z muzyką, czyli rozwoju słuchu muzycznego, czystego śpiewu, poczucia rytmu itd., daje całą masę dodatkowych korzyści. Dzięki muzyce dzieci otwierają się na kontakt z drugim człowiekiem. Umuzykalnione dzieci zazwyczaj nie mają problemów z nauką języków obcych w późniejszym okresie. Muzyka pomaga w harmonijnym rozwoju psychiki i systemu nerwowego u dzieci, a także wspomaga rozwój intelektualny i fizyczny.
Zupełnie zapomniałam o najważniejszej sprawie, otóż żadne zajęcia muzyczne same w sobie nie zastąpią dziecku miłości i bliskości rodzica lub opiekuna, która jest absolutnie konieczna dla prawidłowego przebiegu zajęć Gordonowskich. Z moich obserwacji wynika, że często przychodząc na zajęcia chcemy, aby dziecko wreszcie zajęło się same sobą lub żeby pani, która prowadzi zajęcia, była kimś w rodzaju takiej niani, abyśmy my mogli wreszcie odsapnąć.
Niestety sama się przekonałam o tym, że tak to nie działa. Ze starszymi dziećmi oczywiście tak jest. Natomiast do ok. trzeciego roku życia dzieci potrzebują naszej obecności i uczestnictwa razem z nimi w zajęciach.
Dziecko, którego mama siedzi z boku i ogląda coś w Internecie, nie otworzy się na muzykę i nie zacznie śpiewać, bo komunikat od mamy płynie taki: „Te zajęcia są nieciekawe, lepiej jest pooglądać sobie strony w Internecie”.
Agnieszka Stein w jednym ze swoich artykułów napisała tak: „Warto pamiętać, że rozwijający się mózg (i cały organizm) dziecka może wykorzystać swoje możliwości w pełni, o ile spełnionych jest kilka prostych warunków: bliska i ciepła relacja z opiekunem, bogate i przyjazne środowisko i swoboda”.
Zgadzam się z tym stwierdzeniem. Umuzykalniajmy dzieci od zera, ale bądźmy w tym razem z nimi, otwórzmy się na muzykę, a tym samym na innego człowieka oraz na nasze dziecko.
Anna Natalicz – skrzypaczka, pedagog, mama. Prowadzi zajęcia umuzykalniające metodą E.E.Gordona oraz Warsztaty Gramy z Własnej Woli ,koncerty dla dzieci i rodzin w Królikarni, Teatrze Ochoty i Wolskim Centrum Kultury.
www.muzykal.pl