No i zaczęło się! Jeszcze na nosie mamy piegi i opaleniznę z wakacji, a już szkoła rozkręciła się na dobre. Odpytywanie, testy, kartkówki i sprawdziany. I tak do czerwca…
Dla większości dzieci szkoła to przygoda, szkolni przyjaciele – czasem na całe życie – ulubione przedmioty i nauczyciele wspominani z wypiekami. Ale od starożytności przecież wiadomo, że nie można być dobrym we wszystkim, więc dziś o książkach dla tych, dla których „piętą achillesową” jest matematyka. Ale zaraz, zaraz – proszę nie zrozumieć mnie źle – to dla tych rodziców, których „piętą achillesową” jest matematyka. Dlaczego? By nie przenosili na dzieci swoich złych wspomnień ze szkoły, i by nie karmili swoimi lękami o całkach. Matematyka może być wspaniałą przygodą, a uczenie jej można i należy zacząć od zabawy i szukania matematycznej logiki w codziennych czynnościach.
Taką nieocenioną pomocą mogą być oczywiście książki. I oto bohaterowie dzisiejszej recenzji.
Dla dzieci młodszych: 4+
„Matematyka ze sznurka i guzika. Zabawy w liczenie, mierzenie i układanie”, Kristin Dahl i Mati Lepp; Wydawnictwo Zakamarki, Poznań 2015.
Autorzy wraz z dziećmi – Magdą i Kubą – zabierają nas na wspaniałą wyprawę celem tropienia matematyki. Pokazują tym samym, że z matematyką stykamy się absolutnie wszędzie – od pomiaru czasu, wzrostu, ilości odkładanych pieniędzy, dzielonych po równo porcji lodów, liczby pięter czy schodów, po odmierzanie dni do wymarzonych urodzin. Po takim wstępie nie pozostaje już nic innego, jak tylko liczyć! A autorzy pokazują, że zabawa w liczenie może być fantastyczna – od liczenia guzików, butów, samochodów, po układanie klocków, wzorów, kart. Do tego jeszcze mierzenie Magdometrów, liczb parzystych i nieparzystych oraz ważenie. Wszystko w formie zabawy, opisane prosto i dokładnie, a nade wszystko dobrze zilustrowane. Mnóstwo gotowych pomysłów na kreatywne zabawy na długie liściospadowe wieczory.
Uzupełnieniem tej książeczki może być kolejna propozycja poznańskiego wydawnictwa, czyli „Liczymy na spacerze” Emmy Adbåge; Wydawnictwo Zakamarki 2016. Szwedzkie zabawy w liczenie na każdą pogodę. Bo oto autorka po tym, jak przedstawi matematyczny alfabet, podpowiada zabawy na każdą porę roku. Wiosną dla przykładu nauczymy się z dziećmi układu współrzędnych (z darów natury, oczywiście); latem pobawimy się w żywą oś liczbową; jesienią w patykowe bierki, a zimą ku „uciesze” nas, rodziców, zmierzymy z dziećmi czas topnienia bałwana w salonie…
Na koniec autorka tłumaczy jeszcze zasady dodawania, odejmowania, mnożenia i dzielenia, ale przyznam, że najbardziej podobają mi się przykłady zabaw na świeżym powietrzu. Dziś dzieci nie spędzają tyle czasu na podwórkach, co my kiedyś. „Odrabianie” matematyki na świeżym powietrzu uważam za kapitalny pretekst do wyjścia z domu. Gorąco polecam!
Dla szkolniaków: 6+
„Porachunki Robota Mata. Łamigówki, labirynty i inne zadania matematyczne”, Monika Hałucha i Anita Graboś; Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2016.
W tej propozycji narratorami są roboty – Ema i Mat. I to one wprowadzają dzieci w świat nieco już bardziej skomplikowanych zadań i rachunków matematycznych. Zagadki, łamigłówki, sudoku, ukryte obrazki, statki kosmiczne i mapy. Autorki znalazły arcyciekawą formułę, by dzieci mogły ucząc się logicznego kojarzenia, utrwalać materiał przerabiany w szkole, lub poznawały takie zagadnienia, których w szkolnych programach nie ma. Duży plus również za format – wydzierane strony pozwalają na zabawę w szkołę i domowe sprawdziany wiedzy. I jeszcze ta przystępna cena! W moim domu pozycja uwielbiana, prawie już cała wypełniona.
Dla starszaków: 8+
„To nie jest książka do matmy. Rysunkowe wyzwania dla bystrzaków”, Anna Weltman, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2015.
Autorka jest amerykańską nauczycielką, mieszka i pracuje w Nowym Jorku, gdzie uczy dzieci nie tyle matematyki, co pasji do matematyki. Widać to w zaprojektowanym przez nią tym zupełnie niezwykłym zeszycie ćwiczeń matematycznych. Dzięki niemu dzieci mają szansę nauczyć się tworzyć niesamowite matematyczne kształty, wzory i mozaiki. Autorka tłumaczy, jak narysować idealny okrąg, mandale, trójkąty, fraktale czy obrazek w 3D. Z tej książeczki dowiemy się jeszcze, co to jest stomachion, kardioida i płatek Kocha. Na końcu książki jest bowiem słowniczek oraz dodatkowe czyste strony dla własnej twórczości. To rzeczywiście nie jest książka do matmy, bo to książka, w której nie do końca wiadomo, czy jest o sztuce, czy o liczeniu. U Weltman bowiem świat figur matematycznych i wzorów staje się zarazem światem pełnym kwiatów z okręgów i lasem z fraktali. Liczenie łączy się z tworzeniem, a tworzenie z liczeniem. Jedno jest pewne, ta książka to zaproszenie do wspaniałej przygody i warto wybrać się na nią razem z dzieckiem. I tu się przyznam, że orłem matematycznym w szkole nie byłam, ale uzupełnianie trójkątów Pascala sprawiło mi nie lada przyjemność, nie mówię już o fokach na karuzeli! Kto jeszcze tej książeczki nie kupił, to powinien ten błąd nadrobić!
PS. Polecam też gorąco jeszcze jedną książkę, a właściwie zestaw trzech książek, dzięki którym nasze dzieci mogą rozkochać się w geometrii. „Figury” Marii Terlikowskiej z kongenialnymi ilustracjami Stanisława Zamecznika. Wrocławskie Wydawnictwo Warstwy w tym roku przypomniało napisane ponad pół wieku temu książeczki pt.” W pogoni za kwadratem”, „Kolorowe koła” i „Czarodziejskie trójkąty”, które do tej pory funkcjonowały oddzielnie. Połączenie to nie odebrało im niczego z ich indywidualności, a wręcz przeciwnie: scaliło tylko ideę przedstawienia obecności figur w codzienności. Doskonałość słów Terlikowskiej, ponadczasowa kreska Zamecznika, wprowadzenie Jarosława Borowca i druk na (moim ulubionym) Munkenie sprawia, że „Figury” to małe designerskie cudeńka, które po prostu trzeba mieć.
To tylko kilka zaledwie „alternatywnych” podręczników do matematyki. Warto w nie zainwestować, by nasze pociechy mogły się w matematyce rozkochać i liczyć w szkole nie na kalkulatorze, a na siebie!