Okres dojrzewania jest trudny nie tylko dla córek, ale też dla ich rodziców. To jednocześnie wyjątkowy czas drogi do samego siebie. Ci dorośli, którzy tej lekcji nie odrobili, dzięki swoim dorastającym córkom mają jeszcze jedną szansę – przekonuje psychoseksuolog Bianca-Beata Kotoro.
gaga: Co jest najtrudniejsze w dojrzewaniu dziewczyn?
Bianca-Beata Kotoro: Wszystko jest trudne, bo jest nowe, a przez to nieznane. Trudne są początki, czyli zmiany w ciele. Myślę, że jest to dla dziewczynek przytłaczające. Zmian jest dużo i najczęściej pojawiają się w tym samym momencie. To one jako pierwsze dają sygnał o dojrzewaniu.
Powiedziałaś „dla dziewczynek”, nie „dla dziewczyn”? Czytałam o badaniach, które mówią, że granica pokwitania przesunęła się o niemal dwa lata.
To prawda. Dziś mówimy o wieku między 10. a 15. rokiem życia. Są też dziewczynki, które dostają okres w wieku ośmiu lat!
I to jest normalne?!
Tak się zdarza. Oczywiście, że trzeba udać się wtedy do lekarza, ginekologa dziecięcego, ale najczęściej nie towarzyszą temu żadne zaburzenia. Po prostu tak jest: biologia, środowisko…
Dlaczego mówimy o zjawisku przyspieszonego dojrzewania?
Naukowcy przypisują te zmiany przede wszystkim znaczącemu wzrostowi masy ciała i zmianom w sposobie odżywiania. Współczesna dieta jest bogatsza w mięso naszprycowane hormonami i zbyt dużą ilość tłuszczów, co może powodować rozregulowanie gospodarki hormonalnej dzieci, a to z kolei przyspiesza początek pokwitania.
Nasze krowy też są faszerowane paszą z hormonami…
Tak, i dlatego ten trend zauważa się nie tylko w USA, gdzie zjada się więcej wołowiny niż w Europie, ale też w Polsce, bo niezdrowymi paszami karmimy zwierzęta.
Czytałam o amerykańskich badaniach, które udowadniają, że wychowanie bez biologicznego ojca wpływa na przyspieszone dojrzewanie. Brzmi stygmatyzująco.
Bez ojca i w bogatym domu. Trudno to jednoznacznie wyjaśnić, ale ewolucjoniści już wcześniej wysunęli teorię, że brak biologicznego ojca może być dla organizmu córki sygnałem o niestabilności rodziny, dlatego przyspiesza on dojrzewanie, by dziewczynka mogła szybciej się usamodzielnić.
Ale dlaczego z bogatszych domów?! Jaki to ma wpływ?
Według dość kontrowersyjnej teorii może chodzić o to, że samotne matki, które lepiej zarabiają, muszą pracować dłużej i nie mają czasu dla córek, a słabe więzi z matkami również są czynnikiem przyspieszającym dojrzewanie.
Mam wrażenie, że o dojrzewaniu dziewcząt mówi się dziś w bardziej otwarty sposób.
Tak, jest lepiej, co nie oznacza, że jest dobrze we wszystkich domach. Rzeczywiście dostrzegam zmiany w podejściu do dojrzewania dziewczynek, mężczyźni już mniej krzywią się na widok śladów krwawienia, ale nadal są domy, gdzie niestety mama każe córce trzymać w tajemnicy wiadomość o tym, że ma okres, i straszy, że od tamponów dostanie krwotoku lub wysypki.
Z czego to wynika?
Z niewiedzy. Świat się zmienia, młodzi dowiadują się wielu rzeczy z internetu, a ich rodzice już nie. I wierzą w takie destrukcyjne zabobony. Poza tym są nadal patriarchalne rodziny, w których kobiecość jest postrzegana negatywnie.
To musi być straszne dla nastolatki, gdy rodzice negatywnie reagują na jej dojrzewanie… W raporcie Grupy Edukatorów Seksualnych „Ponton” jedna z nastolatek opisuje to tak: „Dostałam pierwszej miesiączki w nocy, przez co zaplamiłam prześcieradło, nieświadoma, że miesiączka wystąpi. Gdy rano mama zobaczyła krew, nawrzeszczała na mnie”. Okropne.
Okropne i bardzo obciążające. Przecież to dziecko jest przerażone, wstydzi się, nie umie odnaleźć w takiej sytuacji, a rodzice, szczególnie mama, mogą być najważniejszym drogowskazem!
Jakie to może mieć konsekwencje dla takiej dziewczyny?
Negatywne. Może być początkiem nienawiści do ciała, do własnej kobiecości, a w przyszłości problemów z seksualnością. Ktoś, kto nie akceptuje swojej fizjologii, kobiecości, nie da rady dobrze funkcjonować w związkach.
Są też pozytywne reakcje. Pamiętam pewną nastolatkę, która opowiadała mi, że rodzice kupili jej kwiaty i tata ugotował im wieczorem uroczystą kolację, mówiąc, że od tej pory ma dwie kobiety w domu.
Wspaniale! Ja w ogóle jestem za celebracją tego wydarzenia. W różnych kulturach było i jest to czczone, a w kulturze europejskiej niestety bardzo zaniedbywane. Poprzez celebrację pokazujemy, że to coś pięknego i wyjątkowego. Kobiecość jest piękna. I bardzo ważne, gdy zostaje wzmocniona przez pierwiastek męski. Tata właśnie zrobi kolację, kupi zawieszkę, kwiaty – upamiętni ten dzień. Zobacz, jaki to wspaniały komunikat dla dziewczyny, gdy ojciec świętuje jej kobiecość.
Dzięki temu może mieć lepsze relacje z mężczyznami?
Oczywiście, że tak. Bo najczęściej taki ojciec to po prostu fajny, akceptujący facet. W szeregu zmian cielesnych, które następują (trądzik, nadwaga, potliwość), to jest takie zaszczepienie jej samoakceptacji, bardzo ważnej na przyszłość.
W raporcie Pontonu jest też taki opis: „Pamiętam, jak kiedyś mój ojciec miał rozmawiać z moim bratem o seksualności i przyniósł mu tzw. instrukcję obsługi kobiety z jakiegoś pisma pornograficznego. Ja zostałam definitywnie wyproszona z pokoju. Słyszałam przez drzwi ich śmiechy, moja mama nigdy nie reagowała na seksistowskie żarty”.
Teraz myślę o tym, jak bardzo w tym braku edukacji pomijani są chłopcy. Przecież oni nic nie wiedzą o fizjologii kobiety, cyklu miesiączkowym! I jak mają być potem partnerami, odpowiednio się zabezpieczać, nie wspominając o rozumieniu tego, co dzieje się z ich kobietami?
To dlatego facet zawsze kwituje humory kobiety pytaniem: „Będziesz miała okres?”.
Tak, dlatego że dla niego jedynym znajomym terminem jest „okres”, czyli miesiączka. Czasami szkoły popełniają podstawowy błąd i organizują zajęcia o dojrzewaniu tylko dla dziewcząt. Po cichu, przy zamkniętych drzwiach. To kompletnie wbrew logice! Obecność chłopców poza tym, że dostarcza im ważnej wiedzy, to także nie tworzy muru między światem męskim i żeńskim.
Dojrzewanie to trochę takie łączenie tych światów, bo przecież w tym wieku pojawiają się pierwsze związki miłosne…
Ta potrzeba pojawia się po obu stronach, ale im więcej murów, nieporozumień międzypłciowych, uprzedzeń i niewiedzy, tym gorsze są te relacje, bardziej bolesne.
Niestety często mamy do czynienia z sytuacją, gdy dziewczyna ma czarne myśli, bo chłopak rozpowiedział wszystkim o ich pierwszym razie lub śmiał się z jej małych piersi.
Takie historie niestety czasami kończą się tragicznie. Obrazują też taki podział świata. Wyobrażam sobie, że jeśli grupa ma razem zajęcia i uczy się o tym, że ciała są różne, że zarówno piersi, jak i penisy mogą być w różnych rozmiarach, że to jest OK, i dyskutuje o tym, to w konsekwencji jest między nimi mniej agresji i wstydu.