Konkursy piękności, sukienki, makijaż, obcasy… te rzeczy od dawna nie są już zarezerwowane tylko dla dorosłych kobiet. Reklamy, sesje zdjęciowe, rywalizacja i przekonanie, że przegrana to wielka porażka – gdzie są granice? Jak dziecko odbiera niepowodzenie w tego typu konkursach?
O ile konkurs recytatorski, olimpiada matematyczna czy turnieje taneczne jasno określają kryteria oceny dzieci, jakimi są np., ilość punktów czy poprawne wykonanie zadania, konkursy piękności oceniają głównie ich wygląd. Jak ocenić coś, co jest kwestią gustu? Jak czuje się dziecko, które przegrało? Brzydsze, gorsze, niedoskonałe?
Umiejętności taneczne czy inne zawsze można poprawić, wziąć dodatkowe lekcje, a jeśli nie czujemy się w czymś dobrze, zmienić zainteresowania na inne. Nie musimy być doskonali w jednej rzeczy, bo możemy spróbować ich wielu i znaleźć taką, w której odnajdujemy się najlepiej. Co w przypadku, kiedy dziecko przegrywa z innymi, bo… nie jest dość ładne? W jaki sposób myśli o swojej porażce? Co może pomóc mu zaakceptować, to, że nie jest idealne? Ma poprawić swój wygląd? Jak? Musi żyć ze świadomością, że jest po prostu brzydsze i gorsze i w taki właśnie sposób zostało ocenione przez innych. „Czy każdy kogo poznam będzie myślał o mnie tak samo?”
Sytuacja jest być może przerysowana, dziecko niekoniecznie musi odbierać to w opisany sposób. I pewnie nie odbiera, jeśli rodzice, którzy dbają o jego komfort psychiczny uświadamiają je, że nie wygląd jest w życiu najważniejszy, każdy jest piękny na swój sposób, a konkurs to tylko konkurs.
Patrząc na niektórych rodziców, którzy posyłają dzieci na tego typu konkursy (mówię tu raczej o rodzicach dzieci brytyjskich i amerykańskich – w Polsce na szczęście ta moda nie ma jeszcze tak szerokiego zakresu), zastanawiam się, czy nie kierują się raczej chęcią zaspokojenia własnych ambicji i pochwalenia się wspaniałym dzieckiem. Tacy rodzice, przegraną traktują bardzo poważnie, często są przygnębieni i zawiedzeni, a dziecko może widzieć przyczynę tych uczuć w sobie i przypuszczeniach, że nie jest dość dobre.
Zazwyczaj rodzicem bardziej zaangażowanym w takich sytuacjach jest mama. Mama wybiera sukienkę, mama umawia makijażystkę, mama zachęca córkę do przejściu po wybiegu – często nawet, kiedy nie ma ona na to ochoty. Mama mówi „nie płacz, makijaż ci się rozmaże”, „wygrasz, jesteś najpiękniejsza”. Jednak, kiedy dziecko przegrywa, nie słyszę wcale słów mówiących, że „nic się nie stało”, że to tylko konkurs, że nieważne, jaki jest wynik, i tak córko „kocham cię, taką, jaka jesteś”.
Rywalizacja, ból, złość. Czy dziewczynki, które przegrają naprawdę płaczą, dlatego że nie zajęły pierwszego miejsca? Osobiście uważam, ze nie. Myślę, że nie jest to dla nich tak istotne. Dużo, dużo ważniejsze jest to, co myśli o nich mama/rodzice. Dziecko chce i często zrobi wszystko, żeby być dobrze odbieranym przez rodziców, dlatego też, kiedy widzi jak bardzo zależy im na czymś, co robi, próbuje dać z siebie jak najwięcej. Może wtedy przeżywać porażkę, nie w kategoriach przegranej ale zawodu sprawionego rodzicom. Nie są to wtedy myśli „nie jestem najpiękniejsza” ale „nie jestem dosyć dobra, żeby być kochaną”, „mama płacze, bo nie wygrałam”, „nie zasługuję na nic dobrego”.
Takie dziecko czuje, że jest z rodzicem jednością, nie oddziela uczuć jego od swoich a mama jest dla niego całym światem, który jeśli jest ona przygnębiona, odbierany jest w sposób negatywny. W dziecku może również pojawić się lęk przed odrzuceniem. Tak silne emocje, które dziecko przejmuje od rodzica wywołują płacz, który często nazywany jest przez dziecko smutkiem, z powodu przegranej, ale kryje się za nim o wiele więcej niż możemy przypuszczać.
Drogie mamy (ale nie tylko mamy!) pomyślmy o swoim zachowaniu i o tym, co czuje nasze dziecko. Uważam że polskim mamom daleko jeszcze do mam amerykańskich, których zachowania często obserwujemy z szeroko otwartymi oczami. Zaspokajajmy jednak nasze ambicje w inny sposób, a dzieciom pomóżmy patrzeć na siebie z szacunkiem i zadowoleniem. Przegrana nie zawsze jest porażką, a często pokazuje nam, że być może idziemy w kierunku, który nie jest do końca dla nas dobry. Bądźmy świadomi swoich wad i nauczmy nasze dzieci, że bycie niedoskonałym też jest piękne.