Kiedy 27 lipca wyruszałam z ukochanym i dziećmi nad Bug, była pełnia lata. Teraz, kiedy piszę niniejszy felieton, na zegarze świata owo lato kładzie się cieniem – metaforycznie rzecz ujmując – gdzieś na godzinie 17, zatem ta najukochańsza pora roku za moment przeminie. 1 września będzie już bliżej 22, po to by w październiku i listopadzie...